Wyobraźmy sobie, że na przydrożnym drzewie zamontowano kamerę. Na ostatnim nagraniu z tej kamery widać, jak pędzący samochód wpada w poślizg i uderza w to właśnie drzewo. W samochodzie tym także umieszczona była kamera, a oglądając zarejestrowany w niej film, odnosimy wrażenie, że to asfalt utracił przyczepność z kołami samochodu, w wyniku czego przydrożne drzewo uderzyło w auto. Ot, taka moja swobodna interpretacja ?teorii względności?. Słuchając czasem informacji o tragicznych zdarzeniach drogowych, w których za przyczynę tragedii uważa się przydrożne drzewa, odnoszę wrażenie, że oceniający kierowali się tą drugą interpretacją zdarzenia, czyli że to okrutne drzewa rzucają się na samochody. I dlatego właśnie, z powodu tejże ?względności bezwzględnej?, drzewa idą pod topór.

Nie wiem, czy Państwo zauważyli, ale od wielu lat trwamy w politycznej odmianie teorii względności. Nazwałem ją sobie ?teorią względności bezwzględnej?, czyli opisującą dążenie do względnego celu bez względu się na skutki podejmowanych decyzji.